udało się dokończyć w ustalonym czasie haftowanie, ostatniej części SAL-u.
Niestety kilka "niedociągnięć" spostrzegłam dopiero podczas robienia końcowych zdjęć.
Cieszę się, że mimo niewielkich technicznych umiejętności (bo mimo iż sporo wyhaftowałam, dotąd nie interesowałam się "właściwym" technicznie stawianiem krzyżyków.
Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział we wspólnym haftowaniu. Miałam masę obaw czy zdążę i czy nie stracę przy tym nadmiernie dużo czasu.
Nigdy dotąd nie wyszywałam z użyciem tamborka. Nigdy nie wyszywałam na lnie z koniecznością liczenia nitek. Wcześniej wyszywałam, na tkaninach gdzie krzyżyki były "ustalone" w procesie tkania materiału. Sama nazywałam to kanwą, ale dzięki zapoznaniu z ABC haftu u Chagi wiem, że nie jest to właściwa nazwa. To tkanina do haftu liczonego, którą nazywa się AIDA.
Chciałabym BARDZO PODZIĘKOWAĆ Agnieszce za trud organizacji. Za chęć i zaangażowanie w tworzenie/ projektowanie wzoru. A także za cierpliwość, okazaną podczas przyjmowania i organizacji naszych przesyłek.
Dziękuję, także za możliwość współuczestnictwa z innymi dziewczynami.Wspaniale było móc obserwować tak różnorodne wykonania. Dzięki temu że razem wyszywałyśmy haft wiele Waszych blogów zwyczajnie dopiero poznałam i mogłam podziwiać umiejętności.
Bardzo bałam się także backstitch-u, ale bardzo pomocny okazał się wpis Maronitki o tymże. Dzięki temu wiedziałam jak sobie poradzić z tworzeniem konturów i ile jest możliwości, by tę nitkę dobrze plastycznie poprowadzić. Dziękuję.
Poniżej ostatnie zdjęcia gotowego haftu.
Mam pewien plan co z nim zrobić by nie leżał w szafie. Jeszcze ostatecznie nie zdecydowałam.
Pozdrawiam, dziękując!
W.