Pisałam ostatnio, że chcę kończyć wszystkie niedokończone rzeczy.
Trwam w postanowieniu, choć nie jest łatwo niczego nowego nie zaczynać.
Udało się z czapką - wykonaną na zamówienie :) na drutach z wzorem norweskich
gwiazd.
Z samą czapką nie było tak trudno tylko kombinowałam mocno by mogła być ciepła
a jednocześnie by wełna nie "drapała" w głowę. Plan ten niby został
zrealizowany, ale mnie efekt końcowy nie zadowala, więc będą jeszcze
modyfikacje. Dla jasności: sama czapka mi się podoba...tylko
"podszewka" sprawia, że warstw jest jakoś za dużo... muszę to inaczej
wymyślić. Macie jakąś sprawdzoną 'niegryzącą' wełnę? Z wykorzystaniem na
czapkę. Bo sweterek z każdej wełny łatwiej znieść niż czapę, która jednak
dotyka czoła i drażni.
Udało się z paskiem do aparatu - czyli
krzyżykowymi zygzakami na pasek do aparatu. Poszło dość gładko. I efekt jest
zadowalający. A gdyby się trochę czepiać - to szyjąc go dziś poszukałabym innej
tkaniny :)
Prawie udało się z kocykiem. Wcześniejszą wersję kocyka sprułam.
Wyszukałam sobie nieco mniej skomplikowany wzór (robótki szybciej przybywa). To
miał być plan na marzec. Jednak nie mogę go uznać za zakończony, bo skończyła
mi się włóczka. Czekać, więc będę na "dosyłkę"
Mimo postanowienia, że nie powstanie nic nowego wzięłam udział we wspólnym szydełkowaniu sowy. Powstaje, więc sówka - pluszak. Mam już nawet pomysł w czyje ręce zostanie przekazana :)
Nakręciłam się nieco na ten sowi wzór, ale w takiej tycieńkiej wersji raczej... może nawet tak tycieńkiej, że muliną będę szydełkować... pomyślę:)
Kołacze mi w głowie myśl by pisać więcej, ciągle
się pojawiają nowe pomysły. Mam kilka "odkryć”, którymi chciałabym się
dzielić. Trzymajcie kciuki by się z tego coś 'sensownego' wyklarowało.
Ściski,
w.
w.