Zebrałam się po dzisiejszym kolejnym spotkaniu w NIEBOSTANIE by napisać kilka słów o moich zalegających tworach. Jest tego sporo i różnorodnie. Ze wszystkich technik z którymi dotychczas pracowałam brakuje jedynie modeliny i frywolitki. Choć gdyby się mocniej zastanowić to i modelinowe niewykończenia :) bym znalazła.
Ostrzeżenie: zdjęć będzie dużo.
Każde ze zdjęć po kliknięciu można zobaczyć w pełnym rozmiarze.
Druty
Ciepła czapka w skandynawskie gwiazdy - jak głoszą internetowe wzory:)
W założeniu "tasiemkowe" breloki z wyszytym motywem ptaków. Mają być dwa - na zdjęciu rozpoczęty pierwszy:
Krzyżykowy dodatek do bluzki. Wzór już ukończony nawet jest już przyszyty do białej bluzeczki tylko wymyśliłam sobie obszycie go sutaszowymi sznurkami i... czeka.
Kolczyki w kolorach tęczy:
Szydełko
Z pamiątkowej włoczki mają powstać ogrzewacze na kubeczki i dzbanek.
Pled. Moja największa udręka:) Od niego zaczęło się szydełkowe szaleństwo BARDZO dawno temu. Czeka aż zrobione kwadraty połączę. Więcej chyba nie powstanie bo nie dysponuję kolorami włóczki a producent przestał je produkować :(
Mam kilkanaście ufilcowanych kul i kuleczek... czekają na wenę - chyba.
Gdy zaczęłam wyjmować wszelkie niedokończone projekty znalazłam także zestaw koralików czekających na połączenie. Choć gdyby się zastanowić takich "zestawów" znalazłabym więcej.
Kotki - broszki, to ostatnie z niedokończonych rzeczy.
Szyciowych nawet nie fotografuję, za dużo ich... A wydawało się, że dość systematycznie kończę różne projekty.
Postanowiłam, że skoro je nieco ujawniłam będę się starała w myśl zasady UFO (znalezionej na jednym z blogów) systematycznie kończyć swoje projekty. Kolejność ich kończenia będzie przypadkowa. Czas ukończenia wspólny. U początku każdego miesiąca wybiorę jedną z powyższych i na koniec miesiąca z nią się uporam. Daję sobie tak długi czas by się za mocno nie rozczarować gdy przyjdzie lato i mniej czasu na robótki. Styczniowo zakończona jest czapka dziergana na drutach. Nie zrobiłam jeszcze jej zdjęć. W lutym kończę zygzakowy pasek do aparatu. Trzymajcie kciuki :) i zapraszam - jeśli ktoś chce dołączyć:)
Z prac wykończonych i sfotografowanych mam filcową sowę(inspirowaną tymi) - magnes na lodówkę.
Jest niewielka, niedoskonała i neodymowa :) bo taki ma magnesik. Mega mocny, a przy tym mały i z dziurką co daje możliwość wygodnego przyszycia.
Trafiła już do zachwyconej nowej właścicielki.
Dobrej nocy lub pięknego dnia wszystkim zaglądającym życzę!
Pozdrawiam,
w.
Oj rzeczywiście dużo tego do skończenia:)i jaka mnogość technik:)Kotki się fajnie zapowiadają:)Uwielbiam broszki,więc to one najbardziej mi w oko wpadły:)a jak spotkanie?:)dużo ludzi:)
OdpowiedzUsuńHm... broszki... produkowałam je kiedyś na potęgę :) teraz szydełko jest najczęściej używaną techniką. A do broszek chcę wrócić jak opanuję haft rokoko :)
UsuńSporo Ci się uzbierało:) ale myślę, że każda z nas ma kilka takich rzeczy... Nie znam nikogo kto zaczyna robotę i od razu wszystko kończy.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Gdybym znała taką osobę byłabym jej absolutną fanką :)
UsuńOjj ja chyba nie będę sprawdzać ile mam takich niedokończonych pomysłów... ;)
OdpowiedzUsuńA może właśnie warto dać im nowe życie... ba dać im życie!
Usuńo, jak super, że do mnie zajrzałąś, bo jeszcze u Ciebie nie byłam. Bardzo fajne projekty, zwłaszcza pled tak super wygląda, szkoda, że producenci tak często zmieniają kolory... miałam kiedyś to samo z połową bardzo długiego szalika, myślałam, że coś mnie trafi (a byłam w liceum i ten szalik wydawał mi się być ogromnym projektem ;))). Muszę się zainteresować tą teorią z UFOsami, bo sama mam ich mnóstwo! Chociaż - jak Ty - staram się je sukcesywnie kończyć. Połażę sobie po blogu. aaa... no i bardzo się cieszę, że dołączasz do sówkowego grona :)
OdpowiedzUsuńNajzabawniejsze z tą włóczką jest to że mieszkam w mieście producenta:) i u mnie tego samego koloru już nie ma. Ale jak byłam w odwiedziny u Mamy w Elblągu - tam ją znalazłam :)
Usuń