Mimo wszystko jednak w całym tym wariactwie trochę czasu udaje się wyszarpnąć.
Na początek kulinarne twory:
znów mandarynkowo, więc znów odwołuję się do TEGO miejsca (przepis znaleziony)
ciastka genialne! i można nabyć ciekawej umiejętności - ścierania skórki z mandarynki;)
W między czasie powstały także naleśniki ze szpinakiem z sosem z sera pleśniowego - celowe jest umieszczenie tak rozbudowanej nazwy ponieważ z jej całej dla mnie rzecz jadalna kryje się wyłącznie ze słowem naleśniki - o jakież było moje zdumienie gdy okazało się inaczej. Ja zamiast sera rokpol dodałam błękitny 'lazur'. Zdjęć niestety nie mam - te rozgrywki niestety przegrał Zygmunt - bo jak wiadomo z głodem wygrywa tylko znany serek;)
Kolejne powstały pączki:
trudno je jednak do końca nazwać pączkami bo eksperymentów było jeszcze za mało. Trzeba robić je zdecydowanie grubsze - podwójne kółka najlepiej jest nakładać. Smakują bardzo podobnie do pączków wiedeńskich i są naprawdę łatwe do wykonania. Polecam.
Dalej także będzie twórczo choć... nie kulinarnie.
Powstał kolejny z bohaterów ulicy sezamkowej - ELMO:
za jakość zdjęć odpowiadam ja - i potwornie wczesny świt kiedy je robiłam ;) Kolejnych zrobić nie mogę bo oddaliły się znacząco:)
Z twórczych rzeczy mogę pokazać jeszcze tylko około podróżnicze twory:
otóż wróciłam do robienia na drutach na nowo zachęcona powyższym pismem. Ciekawym jest że o jego pojawieniu się na rynku nie wiem z TV jak większość świata;) tylko z blogów - akcja była szybka i udało się jeszcze w kioskach znaleźć. Tworów powstało kilka powyższe to dość praktyczne wykorzystanie koniecznej według autorów pisma - próbki. Ja zrobiłam próbkę i przerobiłam na telefonowy ocieplacz ;) Nad kolejnymi numerami mocno się zastanawiam bo cena rośnie - jak to zwykle bywa. Kusi mnie jednak nauka nowych ściegów... zobaczy się.
Na koniec tylko dla wytrwałych zostawiam raport z odbytej podróży. Miejsce dość dziwne na zimowe odpoczywanie od biegnącego czasu - ale latem to już zupełnie sobie nie wyobrażam.
Bywa że cieszę się z posiadania Rodziny nieco oddalonej (jeśli o trzystu kilometrach można mówić NIECO).
na dobry początek - by było jasne gdzie mnie poniosło |
Poniższe zdjęcia to swego rodzaju tradycja - Pan Ktoś - podróżnik! Poznał już niemal wszystkie większe miasta Polski;)
kilka zaskoczeń i zachwytów:
bezkresem |
niezwykłością kamienic |
niby zwykły płot... a jednak... może to sposób na niewielki retusz faktu iż w centrum miasta są dość dziwne prace budowlane |
kolor! nie mogłam się oprzeć |
A na koniec moja towarzyszka dworcowego oczekiwania - choć pewnie bardziej towarzyszyła ciastku które zjadałam niż mnie... ale jednak:
Mam jeszcze sporo zaległości. Masę prac do pokazania. Naprawdę nie próżnuję - choć czas na obróbkę i napisanie kilku zdań przychodzi jako ostatni.
Ciepły uścisk dla wszystkich którym udało się dotrwać do końca.
Elma świat:) Elmo kocha rybkę i kredkę też:)))Asieńko,nie muszę chyba mówić kogo najbardziej zachwyciłaś kolczykami:) pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńhmmm... ja chyba nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o świat bajek(choć piosenkę pamiętam dobrze!) - życzenie było to zostało spełnione ;)
OdpowiedzUsuńW odległym mieście na 'K' się teraz pokazują:) Wam nieco bliższym chyba ;)
Również pozdrawiam.