wtorek, 31 marca 2020

SAL U CHAGI ZAKOŃCZONY

Witajcie,
udało się dokończyć w ustalonym czasie haftowanie, ostatniej części SAL-u.
Niestety kilka "niedociągnięć" spostrzegłam dopiero podczas robienia końcowych zdjęć.
Cieszę się, że mimo niewielkich technicznych umiejętności (bo mimo iż sporo wyhaftowałam, dotąd nie interesowałam się "właściwym" technicznie stawianiem krzyżyków.
Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział we wspólnym haftowaniu. Miałam masę obaw czy zdążę i czy nie stracę przy tym nadmiernie dużo czasu.
Nigdy dotąd nie wyszywałam z użyciem tamborka. Nigdy nie wyszywałam na lnie z koniecznością liczenia nitek. Wcześniej wyszywałam, na tkaninach gdzie krzyżyki były "ustalone" w procesie tkania materiału. Sama nazywałam to kanwą, ale dzięki zapoznaniu z ABC haftu u Chagi wiem, że nie jest to właściwa nazwa. To tkanina do haftu liczonego, którą nazywa się AIDA.

Chciałabym BARDZO PODZIĘKOWAĆ Agnieszce za trud organizacji. Za chęć i zaangażowanie w tworzenie/ projektowanie wzoru. A także za cierpliwość, okazaną podczas przyjmowania i organizacji naszych przesyłek.

Dziękuję, także za możliwość współuczestnictwa z innymi dziewczynami.Wspaniale było móc obserwować tak różnorodne wykonania. Dzięki temu że razem wyszywałyśmy haft wiele Waszych blogów zwyczajnie dopiero poznałam i mogłam podziwiać umiejętności.

Bardzo bałam się także backstitch-u, ale bardzo pomocny okazał się wpis Maronitki o tymże. Dzięki temu wiedziałam jak sobie poradzić z tworzeniem konturów i ile jest możliwości, by tę nitkę dobrze plastycznie poprowadzić. Dziękuję.

Poniżej ostatnie zdjęcia gotowego haftu.
Mam pewien plan co z nim zrobić by nie leżał w szafie. Jeszcze ostatecznie nie zdecydowałam.






Pozdrawiam, dziękując!
W.

niedziela, 1 września 2019

CZĘŚĆ II SAL-U ZAKONCZONA

Udało mi się ukończyć II etap sal-u. Choć nie sądziłam że to jest możliwe.

Oto moje wykonanie.


A także mój haft i wpisowe.
Zdecydowałam się zrobić na drutach torbę. Dwie torby. Ale gdy zaobserwowalam że większość osób robi zasugerowała ozdoby choinkowe - zmieniłam plan. Do torby dołączyły śnieżynki wykonane technika koronki frywolitkowej.



poniedziałek, 13 maja 2019

KONIEC I ETAPU SAL-u U CHAGI


Zbliża się koniec pierwszego etapu... czyli 15 dzień maja.
Do tego dnia powinnam gdzieś :) pokazać efekty pracy ze wzorem zaprojektowanym przez organizatorkę SAL-u Chagę.
Dla mnie ten haft to dużo nowych doświadczeń. Choć nie jest to mój pierwszy kontakt z haftem krzyżykowym.
Nie wyszywałam dotąd na innych tkaninach niż kanwa (by być w zgodzie, z fachową terminologią chodzi raczej o tkaninę AIDA) także gładka tkanina-len, była dla mnie wyzwaniem.
Dotychczas także nie używałam tamborka, uważając go za zbędny dodatek. Tutaj chciałam, sprawdzić jak się z nim pracuje. Krzyżyki są może równiejsze, ale powstają wolniej.
Zupełnie pierwszy raz także ze wzorem stworzonym przez specjalistę i dla mnie nowe oznaczenia i nowe pojęcia jak chudy krzyżyk, mały (petit point) krzyżyk. Przyznaję, że nadal nie wiem, czy właściwie je odczytałam w schemacie...
Nową rzeczą są także dla mnie dodane we wzorze węzły francuskie (french knots). I z nimi także nie idzie mi dobrze. Kiedyś w zachwycie techniką haftu rokoko jakoś tam się z nimi próbowałam. Nie są jeszcze doskonałe.
Nie wyszywałam dotąd także nic z konturem. Nie używałam dotąd backsticha. Był to także pierwszy raz.
Wyszywanie na czas-także pierwsze, zaskoczyło mnie. Motywacja spadła mi, gdy po tygodniu od rozpoczęcia miałam już trzy postacie... haft więc wpadł do szuflady i czekał... czekał... czekał... Zdziwiło mnie to. Dobrze, że jest data końca I etapu:)
Gdy już przyznałam się do wszelkich niedogodności z haftem mogę zaprezentować efekty mojej pracy.








Czekam z niecierpliwością na II etap. Na dalszą część haftu. I na oglądanie Waszych haftów.

poniedziałek, 25 lutego 2019

WIELKI POWRÓT

Oto jestem znów.
Nie zagrzebałam bloga i nie skreśliłam szansy powrotu do niego, choć... z każdym kolejnym rokiem było/jest ciężej.
Nie wiem ile z ustawień i szablonowych kroków pamiętam, ale może w miarę pisania pamięć powróci.
Myślę jednak, że fakt wzięcia udziału w miniSALu u Chagi jest dość dobrą motywacją, by jakieś literki wyklepać. Czy będzie tego więcej? Nie obiecam.
Ilustracja i stworzony przez Chgę wzór tak mocno mnie zachęcił, że mimo iż haftowanie dawno odłożyłam (głównie na rzecz szydełka i drutów) wracam do niego z mocnym postanowieniem, by o technice nauczyć się więcej i doskonalić stawianie krzyżyków.
Ponieważ dość dawno znalazłam u Chagi zapowiedź tego SALu wyczekując obserwowałam jej blog notorycznie i sporo czytałam tych postów z ABC HAFTU, także sądzę, że technicznie wiem więcej, ale czy będę umiała to przełożyć na praktykę - okaże się.
Pierwsze krzyżyki na gładkiej tkaninie (len belfast, granitowy 7025) postawiłam, są... hm... niezachwycające. Cóż taka prawda o mnie:) będę szukać powodu czemu, mnie one nie zadowalają przy kolejnych postaciach. Mam też chęć spróbować wyszywania na Murano Splash... ale to za jakiś czas. Może tylko wybrane postacie.
Może za mało "rozprostowuję/rozkręcam" nić. Może za często zmieniam kierunek jej przeciągania (bo w kanwie- aidzie mniej to chyba widać niż na lnie) muszę zaobserwować.
Nie wszystkie oznaczenia są dla mnie jasne. Gubię się, kiedy mam postawić krzyżyk 3/4, a kiedy to jest petit point, teraz podchodzę do tego dość intuicyjnie: tam, gdzie mam wątpliwość, sprawdzam co na moje oko, będzie wyglądało lepiej.

Przygotowania:


Moje pierwsze krzyżyki:



Praca dzis:



Tymi nieudolnymi próbami się żegnam.
Jeśli ktoś tu zajrzał po tak długiej przerwie - dajcie znać;) będzie mi miło.

środa, 11 lutego 2015

O ORGANIZACJI

Z nowym rokiem - a było to niedawno stawiamy sobie cele. Postanawiamy, że coś się w naszym życiu zmieni...

Ja nie umiem żyć z codziennym kalendarzem. Dlatego także wiele spraw mi umyka. Parę lat temu gdy łączyłam dwa miejsca pracy, dodatkowo zaocznie studiując i jeszcze próbując działać w Fundacji - bez kalendarza nie potrafiłabym funkcjonować. Teraz ograniczam się najwyżej do grafiku - który wyznacza dni w pracy. I tyle mi wystarczało. Mimo to są sprawy które trzeba załatwić - coś zrobić, o czymś pamiętać...
Powrót do codziennego kalendarza uznałam za niemożliwy. Nie będę do niego zaglądać - to pewnik.
Dumałam...
Pojawił się pomysł po przejrzeniu tej propozycji. Zmodyfikowałam ją nieco, dostosowując do moich oczekiwań ale i do moich możliwości.
I oto mam:

Do mojego dość już wysłużonego notatnika/kapownika dołożyłam sobie "wkładkę", która trochę wspomoże moje planowanie i pamiętanie.


A tak powstawała owa wkładka.

Zaprojektowany i wydrukowany wzór oddałam do laminowania:


Wyszperałam z zapasów domowych przeróżne pisaki - okazało się, że jest dość ubogo w kolory (będę to chciała zmienić :)) ale ważne było by się dały łatwo zetrzeć/zmyć.


Zetrzeć można z foli przy pomocy gumki:


 Albo używając specyfiku na spirytusie - u mnie wygodny w aerozolu/mgiełce.



 I niezależnie od metody zmycia napisu z foli - można zaczynać od początku:


A że wzięłam się za notes - czy raczej jakiś dodatek do niego, zrobiłam także modyfikacje wewnątrz - nieaktualne notatki "przesłaniam" ważnymi informacjami, zdjęciami albo ozdobnymi kartami do PL.






Tyle zmian poszło lawinowo za drobnym dodatkiem do kapownika... 
Polecam wszystkim, którzy z kalendarzem żyją na bakier.
Dodam tylko w sekrecie, że dziś już wkładka ma więcej barw:) bardziej cieszy me oko.

Pozdrawiam, w.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...