czwartek, 23 sierpnia 2012

NIECO NOWOŚCI

Wróciłam już dawno - ale jak to zwykle bywa mało czasu na pisanie. Szczęśliwie na tworzenie czas sobie jakoś wyszarpuję :) i powstało kilka rzeczy - nie wszystkie są jeszcze obdarzone fotografiami - więc pokażę to co się udało obfocić:)
Najpierw wzmianka o podróży:
CEL:
CZAS: 7dni :)
Siedem dni życia w innej rzeczywistości. CAŁKOWITEGO pozostawienia w PL zmartwień codzienności i pełnego luzu! Z Pięknym Czasem gdy o nic się nie troskałam(w zasadzie, poza troską około medyczną... życie - pamiętajcie WSZĘDZIE za GRANICĄ warto mieć KARTĘ EKUZ) a każda chwila na długo zapisze się w pamięci.
Zdjęć muzealnych eksponatów czy nawet malowniczych budowli Wam oszczędzę. Zdjęcie które lubię:


Ciekawe czy lubię je tylko z powodu wyjątkowego smaku tych ciastek ;)
i kolejne lubiane - nieco rekodzielniczo :)


torbę wykonałam sama -to haft krzyżykowy. Marzyłam o haftowanej torbie z motywem łowickiej wycinanki. Jednak takowego nie udało mi się znaleźć, a wszelkie programy do tworzenia haftów wymagałby ogromnej ilości barw- odcieni i bardzo! byłby to haft pracochłonny. Cóż pozostało zrobić? Wykonać własny:) na podstawie tego wzoru, na arkuszach papieru w kratkę stworzyłam mój własny wzór. Wprawne oko wypatrzy niedoskonałości, ale ja jestem zadowolona. Jestem też dumna z dość innowacyjnej "zasady" noszenia. Paski można tak ze sobą łączyć - że torba będzie albo na jedno ramie - wtedy ma dwie rączki, nieco krótsze, albo przez ramię(tak jak na zdjęciu) i nie wymaga to innych pasków. Można to zmienić w dowolnej chwili - bo wszelkie potrzebne materiały mam zawsze przy sobie:)
Trochę więcej zdjęć samego haftu:


Wracając jednak do podróży to jeden eksponat muzealny muszę Wam pokazać, bo zachwycił - pod względem wykonania ale także zachwyciła sama idea. To pewien rodzaj patchworka wyjątkowością jego jest fakt iż tkanina z której był wykonany była w jasnym odcieniu beżu - coś podobnego do koloru naturalnej bawełny, czy wełny:) i każda z Kobiet która podjęła się wykonania pracy - samodzielnie barwiła sobie tkaninę. Patchworki zachwyciły mnie wszystkie - ale oszczędzę Wam mnogości zdjęć.


Z podróży przyjechały ze mną (poza blizną na ręce i rachunkiem za usługi medyczne ;) :) ) te oto cudeńka - lepsza pamiątka niż kartka z pozdrowieniami?


Temat mych zagranicznych podróży zakończę. :) Ale haft jeszcze chwilę ze mną tu zostanie - poniekąd :) zebrałam się w sobie i poprzewijałam moje mulinki na własnoręcznie wycięte bobinki:) Nie jestem specjalistką od haftu krzyżykowego i nie robię tego "zawodowo". Wyszywanie sprawia mi radość - zwyczajnie. A do tego - uważam nie trzeba mi najdroższej muliny(używam ariadny - taki lokalny patriotyzm) ani najbardziej wyszukanych bobinek. Choć są jedne które skradły me serce, kupować jednak nie zamierzam :)
Moje zaś wyglądają tak:




Pojemniki mają jeszcze niezbyt wyjściowe:) ale coś dla nich wymyślę:)
A jak już posegregowałam mulinki to zapragnęłam poćwiczyć z nimi i szydełkiem:



Na koniec tylko mała zajawka mojego zapoznawania z nową techniką:
te powstały jako pierwsze - jak zwykle w prezencie dla Dobrej Wróżki zbierającej wszelkie debiutanckie twory mych rąk :) jak kiedyś będę sławna... zbije na tym fortunę ;);) ha ha ha...


Tym którzy wytrwali do końca tego długaśnego postu - GRATULUJĘ!!!!
Pozdrawiam - każdego kto cierpliwie zaglądał tu w poszukiwaniu nowości ;)
w.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...