czwartek, 30 stycznia 2014

CHOROBOWO część II

 Nie sądziłam, że tak prędko pojawię się ponowie :)

 Ale trzeba korzystać z tego, co daje los... i jakiś rodzaj natchnienia :)
Mam dla Was foty z dzisiejszego "śniadania mistrzów", a w zasadzie jednego mistrza - bo śniadanie było w pojedynkę ;) Nie mniej jednak było super! bo wykonałam wczoraj późną nocą ;) granolę. Zrobiłam miks trzech przepisów (jeden, dwa, trzy) wykorzystując to, co znalazłam na półce:)



    Efekt - faktycznie było to smakowite, jednak BARDZO słodkie. Chyba mus jabłkowy który robiłam latem był jednak za słodki i niepotrzebnie dodałam miodu... cóż na kolejne pieczenie będę o tę wiedzę bogatsza. Może też nie będę wtedy chora, bo jak się okazuje znacząco tłumi to moje smaki i zapachy.


 Uznałam po tych kilku zdjęciach, że światło dzienne mi sprzyja więc dokonałam kilku spóźnionych fotografii. Otóż gdzieś w okolicy końca października napisałam do Piecyka z pragnieniem wzięcia udziału w Jej Świątecznej Wymiance. Dogadałyśmy szczegóły i tak oto powstały:

Szydełkowa okrągła poduszka dla Piecyka




dodałam komplecik podkładek pod kubki


Jesienny zestaw biżuteryjny wykonany przez Kingę





 Jestem oczywiście zachwycona wytworami rąk Piecyka! Ciągle się chwalę jakie cudeńka dostałam! Polecam wszystkim którzy nie gościli w PIECUCHOWIE by jak najprędzej tam popędzili. To cudny miniaturowy świat wyczarowywany przez Kingę.
Wymianka była dla mnie pierwszą taką akcją, ale pewnie nie ostatnią. Chętnie wezmę udział w kolejnych ;)

 A może jutro też się uda napisać słów kilka...

Nocy dobrej, w.

wtorek, 28 stycznia 2014

ZMOGŁA MNIE CHOROBA

i ma to także swoje dobre strony:)
Pomyślałam sobie że napiszę wreszcie coś na blogu:)
Pomysłów od dłuższego czasu miałam kilka ale jakoś ciągle brakowało wystarczającej motywacji by od chęć przejść do czynów. Teraz się zebrałam!

Chcę zacząć od mojego wielkiego osobistego sukcesu rękodzielniczego :)
Otóż około rok temu - mniej więcej po ukazaniu się tego posta. Moja znajoma poprosiła bym zrobiła dla niej torbę. Początkowo ochoczo się zgodziłam. Po zamówieniu odpowiednich kolorków, po wstępnej wycenie i ustaleniu jakiś zasad już nieco bardziej przestraszona siadłam do pracy.
Ogromnie długo to wszytko trwało. Bardzo wiele godzin spędziłam na pruciu i kombinowaniu jak to zrobić by było dobrze. Bo zdecydowałam, że nie będę korzystać z dostępnego wzoru tylko będę się oryginałem inspirować. Ostatecznie torba jest całkiem inna. Sów jest cała masa :) Bo wybrana prze ze mnie mieszanka bawełny i jakiegoś plastiku:) nie dały satysfakcjonującej wielkości torby przy czterech sowach na stronie.
Później było trochę zmian konsultowanych z przyszłą właścicielką. Nawet wersja którą zaprezentuję na zdjęciach nie jest efektem końcowym.

Ale do rzeczy:



uchwyty/rączki w końcowej wersji wyglądały o niebo lepiej !



Oto wynik kilku bardzo długich miesięcy kombinowania i prucia. Prawdą jest że nie była to jedyna rzecz która powstała przez te miesiące. Nie było czasowego ciśnienia. Życie biegło swoim torem... robiłam także inne projekty. O nich może w następnym chorobowym poście ;)
Najtrudniej było gdy sądziłam że jestem już o krok od końca a pojawiał się jakiś kłopot i trzeba było go jeszcze długo rozwiązywać.
Dziś już wiem jak należy zrobić taką torbę :) i mimo że wyzwanie przed którym stanęłam nie było łatwe - ogromnie się cieszę że się udało!

w.

Tym którzy mimo mej długiej nieobecności zaglądają : wielki wieczorny :* że jesteście! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...